9 września 2014

Trzy kolory: biały



   Pomyślałam sobie kiedyś tak: trzy kolory, zacznę od czerwonego, później jakoś to będzie. Zapewne gdzieś z tyłu głowy miałam zakodowane, że przyjdzie czas na ten trzeci właśnie, biały. Nie, nie mam pretensji do Kieślowskiego. Nie, nie mam pretensji do Napoleona i Rewolucji Francuskiej, chociaż mogłabym winić ich za zły dobór kolorów na francuską flagę. W sumie w tym momencie nie mam nawet pretensji do samej siebie i z uśmiechem męczennika wyciągam z szafy białą sukienkę

    Once upon the time a thought crossed my mind: three colours, I’ll take red first and then we will see. Probably somewhere deep in my brain I knew that between those three colours was white. No, I don’ bear the grudge against Kieślowski. Neither do I fell like taking issue with Napoleon and France for that matter, since theirs was the choice of flag’s colours. I am not even angry with myself, quietly and griming like a martyr pulling out a white dress. 






    Boję się bieli i przyznaję to. Uważam, że nie jest mi w niej do twarzy i z niechęcią noszę nawet białe koszule, nie wspominając o szkolnych koszulkach. Zawsze wydawało mi się, że biały jest kolorem w jakiś sposób zarezerwowanym, niedostępnym. Biel nosi Papież i panna młoda. Biel jest nijaka, ale niezbędna, podstawowa. Ktoś kiedyś zapytał się mnie skąd wiedziałabym, że coś jest złe gdyby nie było dobra. Tak samo jest z bielą: kontrastuje ze wszystkim i uświadamia nam moc kolorów. A przy tym nie jest wcale taka słaba! Dlatego warto czasem spróbować, może warto



     I am afraid of whiteness. I think this colour really doesn’t suit me and reluctancly wear even white shirts, not to mention school uniform. I have always regarded white as a colour restricted to the Pope and brides. Someone has once asked me how I would know something is bad if there was nothing good whatsoever in the world. Similar case is with white: it contrasts sharply with everything, making us aware of the power of the colours, not being that weak itself. So maybet sometimes one should actually try, maybe the effect won’t be that bad?



















     Uwielbiam natrafiać zupełnie niespodziewanie na takie cacka jak ta sukienka. Kupiłam ją naprawdę dawno, w dziale dziecięcym i rzuciłam na dno szafy – jak zwykle. Była biała, letnia i miała nietypową długość, co wystarczyło, żebym zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia i znienawidziła przy drugim. A kilka tygodni temu odkopałam ją i postanowiłam wykorzystać do białego Total-looku, który i tak nie mógł mnie ominąć. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie postawiła na mocne akcenty- zielona torba i podobne odcieniem sandałki nadały stylizacji letniej świeżości, Co prawda mamy już jesień, ale miałam niezwykła ochotę uśmiechnąć się w ten sposób do ostatnich promieni słońca. Niezwykłe jest też miejsce – tętniące barwami podwórko Teatru Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach, które tak mocno kontrastuje z bielą. Zdjęcia wykonała Monika Tokarczyk. To już najpewniej ostatnia letnia stylizacja, mam nadzieję, że wam się spodobała!

    If there’s anything I am completely mad about, that’s running across things such as this dress. Bought really long time ago, at children’s store, it makes an ideal object for loving and hating. So was my case and it wasn’t until a few weeks ago that I found it at the very bottom of my wardrobe. As I was into wearing whiteness after all, I went for it. To break this colour I chose strong, colourful elements – green bag and sandals. We do have autumn, I agree – but this was probably one of the very last opportunities to smile to the sun. It feels like drawing your attention to the backdrop of the photos – bustling with colours yard of Children Theatre in Kielce. Photos by Monika Tokarczyk. This seems to be the end-of-summer-styling – I hope you like it!


wearing Reserved kids dress / H&M bag / Centro shoes
// ph Monika Tokarczyk