27 lipca 2014

51. Europeade !




Stereotypy są wszędzie. Niemiec z kuflem piwa obsesyjnie pilnuje porządku, Włoch, żywo gestykulując, kończy setny talerz pasty i zaczyna kolejna butelkę wina. Czech myśli tylko o knedlikach i śmieje się z rodzimego kina, podczas gdy znużony, zawsze elegancki Anglik beznamiętnie rozkłada i składa parasolkę. Polacy to skarpetki, sandały i… No właśnie, strój. Co mówi więcej o naszym pochodzeniu niż to, jak wyglądamy?

Stereotypes are everywhere. German with a tankard of beer, obsessively trying to keep everything clean, Italian, gesticulating, eats pasta and opens another bottle of vine. Englishman, flatly opening and closing his umbrella, smiles in a sad way and is elegant indeed.  Poles mean sandals and socks... yeah, here we are: clothes. What may tell the world more about us than the way we look?












W środę, 23 lipca 2014 roku w Kielcach ruszyła 51. Edycja Europeady – barwnego festiwalu kultury ludowej. Ulice miasta zapełniły się niezwykle ubranymi (aby nie powiedzieć – przebranymi) ludźmi w strojach ludowych. Całe centrum tętniło milionami barw i dźwiękami radosnej, ludowej muzyki. Ludzie w każdym wieku i prawdopodobnie każdej możliwej europejskiej narodowości chwalili się tym, co mają najlepsze – muzyką, tańcem, śpiewem i strojami. 

Wednesday, June the 23th  in Kielce began a wonderful festival of folk culture– Europeade. Streets were full of extraordinarily-looking people. The city centre was bustling with millions of colours, patterns and sounds of cheerful, folk music. People of all ages and probably from every possible European country were boasting about their folk heritage.






Wszystko to było nieco surrealistyczne – sceny rozrzucone po całym centrum miasta, a dookoła nich ludzie wyglądający, jakby uciekli z przedwojennych filmów lub teledysku Donatana. Każdy szczerzył usta w radosnym uśmiechu, napotkani ludzie pozowali do zdjęć i opowiadali tradycjach swojego kraju. Europeadę trzeba zobaczyć, aby zrozumieć, jak wielkim dziedzictwem współczesnej Europy jest kultura ludowa. 


Everything seemed a bit unrealistic and surrealistic to me. Stages scattered all around the city, surrounded by people looking as though they have escaped an old movie (or Donatan’s video clip). Everyone grinned at me and people met were more than eager to tell me all about their country’s traditions. Europeada must be seen to be understood, to Get the idea how much we owe our ancestors and how important a factor is a folk culture.














Dla mnie tego dnia najważniejsze były stroje. Kilka razy łapałam się na niemym okrzyku zachwytu i z trudem powstrzymywałam się, aby nie pokazywać palcem na koronkowe parasolki, błękitne czepki, wielobarwne spódnice. Teraz wiem na pewno, że nieważne jak bardzo człowiek może starać się uciec od korzeni, zawsze będzie do nich wracał. Chociaż nowoczesna, minimalistyczna moda daleka jest od ludowej feerii barw, to zawsze z uśmiechem będziemy wracali do kwiatów, pasków i nadmiaru koronek. Ludowy przepych mnie zachwycił, a znając moje coraz dziwniejsze modowe upodobania, może się okazać, że niebawem zacznę czerpać niego inspirację. Zapraszam do obejrzenia zdjęć i poczytania więcej o Europeadzie – klik. Dodam jeszcze, że cała impreza ukazała mi rodzinne Kielce w nowym, zdecydowanie bardziej pozytywnym świetle. Zostawiam was ze zdęciami!

For me the most important element of the festival were national, traditional clothes. I couldn’t help gazing at some people in speechless awe. One thing is perfectly clear to me once I have seen the festival – no matter how hard we try to get rid of our roots and no matter how minimalistic modern fashion tries to be, people will always love colourful, cheerful folk clothes. Being totally in love with all those patterns and flowers (and knowing my strange likings) I would be not surprised to find myself wearing folk clothes in the nearest future. I must admit I started to feel more positive about my own city and to sup up – I leave you with the photos. To learn more about Europeade – click!








                         






ph Maria Prokop (klik!) + ja

7 komentarzy:

  1. O boże.. Ja ich widziałem wczoraj w Echo i myślałem, że to amisze XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyna z aparatem w czerwonej spódnicy - super! Jeszcze fajniej by było, gdyby spódnica była trochę krótsza :) Byłam pierwszego dnia festiwalu na Rynku i było fantastycznie - kolorowo, głośno i tłoczno. Niestety deszcz przegonił wszystkich pod parasole i bramy w kamienicach naokoło Rynku </3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta dziewczyna to Maria Prokop, Mary słyszysz jesteś super!
      na szczęście w sobotę już nie padało :)

      Usuń
  3. http://md-fashion.blogspot.com28 lipca 2014 03:00

    swietna przygoda !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia, chciałabym tam byc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z takiej różnorodności strojów ludowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tego typu blogi ;D
    Te zdjęcia są cudne ;D
    Świetny blog :D
    Zapraszam do siebie :
    http://dobieszowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń