Minute things decide about great changes and spectacular successes. Sometimes it is sudden impulse, pinch of luck or moment of heroic courage. In my case, although the success wasn’t that much spectacular, many a factor was needed so as to make me act. And that’s how, together with my best friend, Maria Prokop, we sent four designs for IV edition of a contest Young Fashion Day. And we made it to the final!
projects // me & Maria Prokop |
Kto nie
szył po nocach nie wie, co to zmęczenie. Kiedy nawleka się nitkę na igłę, która
zdaje się wiedzieć lepiej, jak powinna się ułożyć, człowiek odkrywa w sobie
niezwykłe pokłady cierpliwości. Codzienne zobowiązania, wizja matury unosząca
się nad Marysią i generalny brak czasu sprawiły, że wszystko powstawało do
ostatniej chwili (co nie znaczy, że bez przyjemności!). Pierwszym wyzwaniem było przygotowanie jednej
kreacji na sesję zdjęciową do kalendarza. To było niezwykłe doświadczenie –
modelka miała na sobie coś, co same uszyłyśmy! Nigdy wcześniej nie pracowałyśmy
nad sesją i muszę przyznać, że na równi ze stresem odczułyśmy prawdziwą
satysfakcję!
Who hasn't sew late at night doesn’t know what real tiredness
is. When you find threading difficult, endless sources of patience can be found.
Day-to-day commitments, matura examination hanging loose on Mary and general
lack of time resulted in creating everything until the very last moment (but
with gread pleasure, indeed!). First challenge was to prepare one outfit for
photo session for the calendar. It was extraordinary experience- model wearing something
we did ourselves! Never before had we worked on a session and I must admit that
equally to stress levels our satisfaction levels rose!
// Mirer Photography |
// Mirer Photography |
// Mirer Photography |
Patrzycie
na zdjęcia i zapewne zastanawiacie się co mają znaczyć pomarańcze, maski i
kolory, jakie wybrałyśmy. Tematem konkursu był wiersz Bolesława Leśmiana „W
malinowym chruśniaku”. Uwielbiam Leśmiana za namacalną bajkowość jego utworów,
cenię kolory, jakimi nasyca każde swoje
słowo i niezmiennie kojarzę go z fantastycznym światem Alicji w Krainie Czarów.
Tym razem Leśmian poszedł jednak o krok dalej: ten wiersz to erotyk pełen
wieloznacznych i dosłownych obrazów gorącego, letniego popołudnia. Dawno nie
czytałam równie pięknego opisu namiętności!
You look at those photo and probably ask yourselves:
what do all those oranges, masks and colours mean? Subject of the contest was a
poem by Boleslaw Leśmian „W malinowym chruśniaku” (I can’t really make this sound
more English!). I love Leśmian for touchable, fairytale world he creates, for
colours the pours to every word and I have always attached him to beautiful world
of Alice in the Wonderland. This time he
has gone a little bit further: this poem is full of erotica, bustling with
colourful pictures of hot, sunny
afternoon. It’s been ages since I have last read such beautiful a description
of passion!
Leśmian Bolesław
W malinowym chruśniaku
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
W malinowym chruśniaku
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
W
Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach byłyśmy już o 11. Wybór modelek,
przymiarki, próby i generalne zamieszanie trwały do ostatniej chwili przed
pokazem, który naprawdę się udał. Modelki były bardzo zaangażowane, a atmosfera
na backstageu- świetna! Wszyscy młodzi projektanci, chociaż w gruncie rzeczy przeciwnicy,
chętni do pomocy. Pisało o nas parę serwisów internetowych i gazet, udzieliłyśmy
nawet wywiadu do radia (tutaj możecie posłuchać). Generalnie wszystko to wprawiło nas w
(chwilowy) samozachwyt, kosztowało niemało pracy, dało wiarę w siebie, pozwoliło
poszerzyć horyzonty i poznać nowych ludzi. Za rok planuję(my?) znowu zgłosić
się do konkursu, kto bogatemu zabroni!
We were at Wojewódzki Dom Kultury in Kielce at 11 o’clock.
Choice of models, fittings and general confusion lasted to the very last minute
before the show, which, incidentally, turned out brilliant. Models were very
engaged and atmosphere at the backstage- great! Every young designer was eager
to help (remember we were opponents!) We were mentioned by some webs and
newspapers and were even interviewed by radio. (to be listened to here: ). Generally
speaking we felt great admiration for ourselves (just for a moment, don’t
worry!), burned midnight oil, started to
believe in ourselves, broadened our horizons and got to know new people. Next
year I (we?) intend to take part once more!
Tytuł naszej kolekcji to "Papillons framboises de la passion, czyli Malinowe motyle namiętności".
"Nasza
kolekcja, inspirowana bajkowym światem nakreślonym przez Bolesława Leśmiana,
łączy w sobie proste fasony, wyraziste barwy i nietypowe faktury. Krwisty sok z
malin, w malinowym chruśniaku symbol pożądania i ucieleśnienie miłosnych
marzeń, zabarwił i wyróżnił przyległe fasony i prowokujące kształty. Taka jest
właśnie kobieta, która doznaje zmysłowych uczuć na łonie natury, a swoim
pięknem przyciąga ją z siła, która objawia się w nietypowych elementach
zdobniczych i rewolucyjnych obszyciach. Wierzymy jednak, że kobiety, choć
skłonne do uniesień, zawsze noszą w sobie tajemnicę, której nie odkryją nawet
przed sobą. To piękno, które nasze stroje ukażą dopiero na wybiegu! Stawiamy na proste, lecz pełne królewskiej elegancji kroje i nasycone barwy."
Wszystkie
nasze modelki występują w maskach, co ma zarówno zwrócić uwagę na ich oczy,
które są oknem duszy i pozwalają postrzegać modelki jako nie tylko osoby
służące do prezentacji ubrań, ale także kobiety pełne pożądań i sprzecznych
uczuć.
All our models wear masks so as to
underline beaty of their eyes (being doors to the soul!) and present
the girls as real women with their dreams, feras and power.
Jak to wyszło w rzeczywistości możecie zobaczyć tutaj.
Our show can be seen here. // Mała Eskimoska Town |
Gratulacje :) najbardziej podoba mi się spódnica z pomarańczami :)
OdpowiedzUsuńnie podlinkowałaś wywiadu :)
O, jakie świetne projekty!
OdpowiedzUsuńZdolne pokolenie nam rośnie :) Gratulacje dziewczyny!
OdpowiedzUsuńTen erotyk spowodował na mojej twarzy sentymentalny uśmiech... Kilka dobrych lat temu był obecny w moim życiu... :)
Dziękuję bardzo ;) a to ja wolę nie pytać czemu był obecny, zapewne na lekcjach polskiego ? : D
UsuńSukienka z pomarańczkami super! Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCo do bloga to muszę przyznać, że weszłam tutaj ze specyficznym nastawieniem, ponieważ mam już dość blogów o tematyce modowej, ale pomyślałam, że może w tym przypadku będzie inaczej. I zostałam pozytywnie zaskoczona. Bardzo fajny post, konkretny temat, ciekawie napisane, duży plus za zdjęcia, które zawsze sprawiają, że notka jest bardziej interesująca. Super też, że jest wersja angielska co świadczy o tym, że myślisz o prowadzeniu bloga na skalę światową i traktujesz swoje zajęcie poważnie, co rzadko się zdarza wśród początkujących blogerek modowych. :)
zapraszam do siebie: hairdryer-gonna-dry.blogspot.com
Bardzo, naprawdę bardzo dziękuję! Taki właśnie ma cel całe to moje blogowanie: chciałabym się wyróżnić, okazać że moda to sztuka i tak można o niej pisać ;)
UsuńU ciebie juz byłam i to nie raz i zachęcam każdego do odwiedzenia, bo piszesz bardzo ciekawie !